piątek, 19 marca 2010

Fistaszki biznesowe: klimatyzacja

W jednym z poprzednich postów pisałem o pogodzie (kliknij tutaj). Pani Iwona z Pune po przeczytaniu o pogodzie w moim mieście tylko westchnęła - ach gdyby wszędzie było tak sielsko!

Sęk w tym, że faktycznie różnie z tą pogodą w Indiach bywa. Czasami jest za wilgotno (proszę się o tym przekonać odwiedzając choćby Chennai - czyli dawny Madras). Człowiek palcem kiwnie i pot spływa mu po pośladkach! Mieszkańcy Bangalore - położonego prawie 1000 metrów n.p.m. - nie cierpią na tego typu problemy. Od święta  wilgotność osiąga tutaj 40%. Kto był w tropikach, wie, że wysoka temperatura może być wyjątkowo przyjemna, pod warunkiem iż nie jest zbyt wilgotno.

Proszę Sobie więc wyobrazić 45°C w cieniu i zawartość H2O w powietrzu na poziomie 70%. Po pierwszych 10 krokach zaczynam się rozpływać. Na szczęście podjeżdża taksówka z przyciemnionymi szybami. Wsiadamy do środka, a tam 15°C i wyssana przez klimatyzacje wilgoć do 30%. Kierowca z dumą poprawia nawiew tak, aby pasażer mógł rozkoszować skierowanym prosto w twarz strumieniem powietrza o odczuwalnej temperaturze 10°C. Jedziemy z lotniska do centrum miasta i w ciągu najbliższych 40 minut zamieniamy się w wyziębione ofiary nowoczesnych technologii chłodzących. Po pierwszym kilometrze kierowca pyta:
- Sir, do you like India?
- Oczywiście, że lubię! Podnieś łaskawie temperaturę i skieruj nadmuch na szybę.
Prośba zostaje błyskawicznie zrealizowana. Jak miło...

Ujechaliśmy jakieś dwieście metrów, zakręt w lewo i kierowca niepostrzeżenie obniża temperaturę, kierując nadmuch ponownie na pasażerów.
- Przyjacielu, czy mógłbyś łaskawie skierować nadmuch na szybę?
- Sir, ależ oczywiście.
Ukontentowanie wraca na twarz, delektuję się podróżą. W Chennai zlikwidowali progi prędkościowe (nie to co w konserwatywnym Bangalore), więc kręgosłup też zadowolony.

Wjeżdżamy na tzw flyover, czyli formę wiaduktu. Kierowca ukradkiem zaczyna dmuchać mi na twarz...
- Drogi Panie, przecież prosiłem - bez nadmuchu na facjatę!
- Sir, przecież będzie za gorąco! Komfort jazdy musi być!

Dalej można na dwa wypróbowane sposoby:

Opcja 1)
- Bracie, bez nadmuchu, zlituj się.
- OK, no problem Sir.

Po kilku powtórzeniach opcji 1) można liczyć na ostatnie 300 metrów podróży bez nawiewu.

Opcja 2)
- OK, no problem (odpowiada pasażer).
Tutaj należy zawczasu wyciągnąć paczkę Cholinexu lub odpowiednika i spokojnie zacząć ssać. Bardziej wrażliwym radzę też profilaktyczne popijanie herbatki imbirowej, cytrynę, miód i antybiotyki. Czeka Was jeszcze klimatyzowany hotel, biuro, sklepy, etc....

PS. Nie ma się jednak co nadmiernie napinać. Kierowca, który obwoził nas przez 10 dni po Radżastanie do dzisiaj dzwoni, żeby dowiedzieć się, jak się mamy!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

bardzo ciekawe artykuły