sobota, 22 maja 2010

Fistaszki biznesowo-podróżnicze: czym płacić?

Waluta indyjska to rupia (INR; Rs) = 100 pajs
  • Banknoty mają następujące nominały: Rs 1000, 500, 100, 50, 20 oraz 10. Z każdego na właściciela spogląda poczciwie Mahatma Gandhi. 
  • Monety: Rs 10, 5, 2 i 1, oraz 50, 25, 20, 10 i 5 pajs. Najbardziej podoba mi się dumny kciuk na monecie o nominale jednej rupii.
  • Wymiana walut odbywa się w ogólnodostępnych bankach i kantorach. Można się natknąć na niezrozumiałe dla większości Polaków kwoty crore i lakh (opisane tutaj).

Większe sklepy i restauracje akceptują najpopularniejsze karty kredytowe (wypróbowałem osobiście American Express, MasterCard i Visę, można płacić także Diners Club). 

Bankomaty są szeroko dostępne w większych miastach. Banki i większe sieci hotelowe akceptują czeki podróżne.

O wahaniach kursu rupii pisałem tutaj. W momencie formułowania tego posta złotówka warta była 14,31 rupii.

piątek, 21 maja 2010

Monsun

W Polsce powodzie, a w Indiach wyczekiwanie na deszcz...

Już od połowy maja gazety w Indiach publikują coraz dokładniejsze szacunki, kiedyż to monsun uderzy w Keralę - położoną na południowym wybrzeżu Indii (o Kerali pisałem tutaj). Oczekiwanie na czerwcowe monsuny to tęsknota za jeszcze bardziej soczystym owocem mango, który zbiera się właśnie o tej porze roku. Monsun to także nadzieja na ochłodzenie. Palące słońce daje się we znaki już od końca grudnia, aby osiągnąć apogeum właśnie w maju. Każdy z upragnieniem wypatruje choćby jednej deszczowej chmury, która na moment odświeży zmęczone upałem zmysły i ciało.

Monsun uderza na początku czerwca (w zeszłym roku pojawił się jednak znacznie później). Powietrze ochładza się o kilka, kilkanaście stopni, a roślinność ponownie nabiera intensywnych kolorów, które przykuwają oko.



Czas monsunu to zachwyt nad szalejącą naturą i momenty strachu, kiedy z bliska doświadcza się ogromnych podmuchów wiatru i hektolitrów deszczu obmywającego rozpaloną ziemię. Czasami po krótkiej, intensywnej ulewie nad ziemią zaczynają unosić się kłęby pary...

poniedziałek, 17 maja 2010

Tłum

Piątek - kilka tygodni temu, godzina 18:32, szerokość geograficzna 22°19'21.95"N, długość 114°10'14.48"E. Wychodzę z zatłoczonego metra aby zanurzyć się w niezmierzonych tłumach ludzi. Do Indii jeszcze tylko 15 minut taksówką, 34 minuty kolejką na lotnisko i wreszcie 5,5 godziny lotu. Zanim odlecę, próbuję nacieszyć się tym miejscem. Bardzo je lubię. Mimo piątkowych tłumów jest tutaj wyjątkowo przyjemnie.

Znam dwa rodzaje tłumu:
  • taki, który ma swego rodzaju pozytywne wibracje (choćby na dużych koncertach)
  • i taki, który ludziom z wyobraźnią nie daje spokoju i natychmiastowo lub z pewnym opóźnieniem pogarsza samopoczucie.
Tutaj - daleko na wschód od Indii - tłum jest przyjazny. Nie męczy, zachęca do dalszego spaceru.

W jednym z pierwszych postów tego bloga, porównując Polskę do Indii pisałem o tym, że Polakom w Indiach bywa czasami ciasnawo. Niestety, Indie w większości przypadków mają ten drugi, przerażający rodzaj tłumu.

Wczoraj zdarzyła się kolejna tragedia. Na dworcu w Delhi zaanonsowano zmianę peronów, która wywołała nieopisany chaos wśród podróżnych. Dwie ofiary śmiertelne i wielu rannych to bilans krótkiej informacji podanej przez głośniki dworcowe.

sobota, 15 maja 2010

Piękna pogoda?

Połowa maja prawie za pasem, a w Polsce pogoda pod psem! W Bangalore przywitał nas piękny poranek. Słońce, delikatny powiew wiatru i jak codziennie niebieskie niebo. Poniżej krótki filmik o Indiach na poprawę samopoczucia dla wszystkich meteopatów i nie tylko...



Przez ostatnie półtora roku w Indiach mieliśmy tylko trzy zachmurzone poranki!

czwartek, 13 maja 2010

Rozkojarzenie czy koncentracja?

Zanim wybrałem się kilka tygodni temu do Chin, kolega z Indii poprosił mnie o odebranie telefonu komórkowego, który zostawił w hotelu. Zdarza się...

Wczoraj, jadąc na lotnisko w Bombaju, odebrałem telefon od innego kolegi, który prosił mnie o odbiór laptopa z lotniskowego biura rzeczy znalezionych. Zostawił swój komputer na lotnisku i odleciał do Bangalore... Zdarza się.

Kilka tygodni temu usłyszałem historię pewnego medyka z Kalkuty (ożenionego z Polką), który nie został wpuszczony na pokład samolotu odlatującego do Europy, ponieważ nie dopełnił jakichś tam formalności wizowych. Ponieważ odlot został zablokowany, postanowił rozwiązać sprawę natychmiast, odstawiając żonę wraz z dziećmi do pierwszego napotkanego hotelu. Zestresowany pognał dalej na miasto, załatwiać formalności pozwalające na odlot. Udało się! Papierek z pieczątką miał już w ręku... Kiedy przyszedł czas na odbiór rodziny pozostawionej samotnie w obcym mieście, uświadomił sobie, że zapomniał w którym to hotelu zostawił najbliższych. Ponieważ działo się to w czasach, kiedy komórki jeszcze nie funkcjonowały, spędził kilka godzin w taksówce na poszukiwaniu hotelu, którego nazwy nie zdołał spamiętać. Na szczęście wrył mu się w pamięć kolor fasady, która w końcu ukazała się jego zmęczonym oczętom. Zdarza się???

Przykłady rozkojarzenia w Indiach mógłbym przytaczać bez końca. Nic nie zmieni jednak faktu, że dwa dni temu mistrzem świata w szachach został Viswanathan Anand - obywatel Indii. Trudno kolektywnie posądzić go o rozkojarzenie, tym bardziej, że obronił tytuł!

sobota, 8 maja 2010

Indie w objektywie: strój

Turyści podziwiający swój kraj w Indiach mają wyjątkową fantazję jeśli chodzi o strój wierzchni. Turban, nauszniki, szal, kurta, czegóż tam jeszcze nie ma? Na tle ich ubioru moje dżinsy i t-shirt wypadają wyjątkowo blado....


Fotografia zrobiona w Delhi.

czwartek, 6 maja 2010

Fistaszki biznesowe: kolektywizm w Indiach

Ciężarne kobiety na wizytach u ginekologa w Bangalore często pojawiają się w towarzystwie:
  1. Mamy
  2. Męża
  3. Taty
  4. Mamy męża
  5. Taty męża
Nie zawsze wszystkim udaje się dotrzeć na czas (o poczuciu czasu w Indiach pisałem tutaj), ale jak się uda, to pani ginekolog nie może opędzić się od ciekawych pytań.

Kolegi żony matki brata szwagierka zapadła przedwczoraj w śpiączkę. Leży na OIOM-ie w szpitalu Manipal w Bangalore (adres znajdziesz tutaj). Zawiedziony, opowiedział mi o tym, jak to nie wpuścili na odwiedziny jego matki i żony (czyli teściowej synowej matki... hmmm, w każdym razie chodzi tu o okrutnie odległą rodzinę), ponieważ synowie i mąż chorej wykorzystali niestety limit 4 odwiedzin na OIOM-ie w dniu wczorajszym.

Przejeżdżając pod szpitalami w Indiach zawsze podziwiam tłumy odwiedzających, które próbują przedostać się do środka. Indyjski kolektywizm sprawia, że człowiek nigdy nie jest samotny...

Cytując za Wikipedią, "kolektywizm [to] przeciwstawiany indywidualizmowi pogląd akcentujący rolę wspólnot, grup i zbiorowości."

A cóż to może oznaczać w biurze?
  1. Mieszkańcy Indii uwielbiają pracę zespołową.
  2. Często ad hoc organizują spotkania, mini konferencje, odkładając wszystko - choćby najważniejsze - na bok.
  3. Uwielbiają odpowiedzialność ogółu. W razie problemów winny jest zespół, a nie poszczególny pracownik, co wspaniale pomaga "migać się" jednostkom od ewentualnych konsekwencji.
  4. Relacje osobiste, znajomości, koneksje mają niebagatelne znaczenie. Bez tego faktycznie ani rusz. Nie raz biłem głową w mur, zanim nie uświadomiłem sobie, że trzeba najpierw podpytać kilku kluczowych kolegów z biura i wszystko (co wcześniej wydawało mi się bezwzględnie niemożliwe), da się bezproblemowo załatwić.
  5. Rodzina zawsze na pierwszym miejscu. Umiera wujek? Niemiec zagląda w kalendarz czy w dniu pogrzebu nie ma przypadkiem ważnych terminów służbowych, na których musi się bezwzględnie pojawić. Hindus na samą wiadomość błyskawicznie opuszcza biuro, odprowadzany przez pełne współczucia spojrzenia kolegów i koleżanek.
Tak, tak... Wynika z tego wszystkiego sporo komplikacji i problemów, ale nie da się ukryć, że indyjski ocean empatii potrafi człowieka złapać za serce.

środa, 5 maja 2010

Reprezentacja Indii na Harvard Business School

Kilka dni temu pisząc o "taniej sile roboczej" z Indii, wspomniałem o profesorach z tego kraju robiących karierę na zagranicznych uniwersytetach.

W międzyczasie kolega z pracy pochwalił mi się, że syn właśnie dostał się na medyczne studia doktoranckie na Harvardzie (wbrew pozorom bycie lekarzem nie musi oznaczać, że jest się doktorem - na co może wskazywać nasz potoczny język).

Idąc tym tropem, postanowiłem sprawdzić, jak wygląda reprezentacja Indii na jednej z najbardziej renomowanych szkół biznesowych świata. Wziąłem pod lupę Harvard Business School (HBS).

Oto co znalazłem:
  1. Harvard Business School zatrudnia 25 profesorów pochodzących z Indii (ponad 10% całego grona profesorskiego), 
  2. HBS ma już ponad 600 indyjskich absolwentów
  3. Dziekanem HBS został właśnie prof. Nitin Nohria, dołączając do prawie pół tuzina innych dziekanów pochodzenia indyjskiego na wiodących szkołach biznesowych w USA.
Ignorantom obawiającym się podważenia nieskalanego obrazu liderów ich firmy, zdecydowanie odradzam przeczytanie świetnej lektury biznesowej pióra obecnego dziekana Harvard Business School zatytułowanej What Really Works: The 4+2 Formula For Sustained Business Success.

wtorek, 4 maja 2010

Fistaszki biznesowe: dystans władzy w Indiach

Założenie, że nasze własne wyobrażenie o otaczającym świecie i zasady postępowania mają charakter uniwersalny może okazać się błędne - szczególnie przy współpracy z Indiami.

Jednym z elementarnych aspektów odzwierciedlających różnice kulturowe jest dystans władzy. Chodzi tutaj przede wszystkim o relacje międzyludzkie, ich kształt i różnorodne aspekty, które mają szczególne zastosowanie w biznesie. Poniżej umieściłem tabelę, która trafnie definiuje różnice w podejściu do dystansu władzy.

Mały dystans władzy Duży dystans władzy
Dąży się do ograniczenia nierówności między ludźmi Akceptuje się i podtrzymuje nierównowagę w odniesieniu do władzy, pozycji społecznej i majątku
Hierarchia w organizacjach wynika z odgrywania różnych ról Hierarchia w organizacjach odzwierciedla nierówności między ludźmi na dolnych i na górnych szczeblach drabiny
Dążenie do decentralizacji Silna centralizacja
Niewielkie różnice w płacach między wysokimi i niskimi stanowiskami Duże różnice w płacach między wysokimi i niskimi stanowiskami
Podwładni oczekują od przełożonych konsultacji przy podejmowaniu decyzji Podwładni oczekują instrukcji od przełożonych
Idealnym przełożonym jest profesjonalny demokrata Idealnym przełożonym jest wielkoduszny autokrata lub dobrotliwy ojczulek
Rodzime teorie zarządzania podkreślają rolę pracowników, wszyscy powinni mieć równe prawa Rodzime teorie zarządzania podkreślają rolę przełożonych, sprawującym władzę należą się przywileje
Źródło: Encyklopedia Zarządzania, Justyna Bętkowska (http://mfiles.pl )

Istniejące badania nie potwierdzają większej efektywności związanej z niskim lub znaczącym dystansem władzy. Niemniej jednak należy zdawać sobie sprawę, iż na styku kultur o różnym poziomie dystansu władzy istnieje ogromne ryzyko niepowodzenia, konfliktów i goryczy związanej z nieudaną współpracą.

Według moich obserwacji, Indie charakteryzują się sporym, momentami ogromnym dystansem władzy. Objawia się on na dwóch kluczowych obszarach:

Relacje zawodowe
Od przełożonego oczekuje się podejmowania decyzji i wskazówek jak rozwiązać dany problem. Proaktywność ma niewielkie znaczenie, ponieważ szef i tak "wie lepiej". Z perspektywy współpracy, Polacy często przeżywają ogromne frustracje nie będąc w stanie osiągnąć zamierzonych celów w wyznaczonym czasie. Problemy zaczynają się od błahostek (patrz znaczenie słowa "yes" opisane tutaj), a kończą na wielomiesiecznych konfliktach, które niweczą szanse na wspólny sukces.

Jak sobie z tym radzić? Warto mieć zanadrzu wsparcie właściwej osoby, która pomoże rozwiązać problem. Czasami umieszczenie określonego nazwiska w kopii emaila potrafi czynić cuda. Im wyżej celuje się w hierarchii, tym lepiej. Nie pomoże oczywiście kopiowanie osoby, która nie "stoi" po Waszej stronie, choć znajduje się na bardzo wysokim szczeblu organizacyjnym. Wniosek: warto budować osobiste relacje z kluczowymi osobami.

Życie prywatne
Hierarchia w Indiach objawia się nie tylko na gruncie zawodowym. Wielu rodziców określa priorytety swoich dzieci do późnej starości. Aranżowane małżeństwa są nadal pozytywnie postrzegane przez większość społeczeństwa bez względu na wiek (kliknij tutaj aby dowiedzieć się więcej). Kolega z innej firmy wyznał mi przy drinku, że mimo iż jest 45 letnim managerem wysokiego szczebla, nadal całą pensję oddaje swojemu tacie, który wydziela środki dla jego żony i dzieci w miarę potrzeb. Przykłady tego typu mógłbym mnożyć w nieskończoność, ale nie o ilość tu chodzi. Należy mieć świadomość, iż mimo niezrozumiałych dla nas relacji rodzinnych większość mieszkańców Indii jest bardzo szczęśliwa i nie tęskni za bardziej europejskimi modelami współżycia.

Powodzenia!

poniedziałek, 3 maja 2010

Joga

Zanim przejdę do umieszczenia kilku fistaszków biznesowych, które zaplanowałem na nadchodzący tydzień, napiszę dziś króciutkiego posta poświęconego aktywnemu odpoczynkowi.

Zamiast objadać się - korzystając z kolejnego wolnego dnia - zachęcam do aktywnego wypoczynku na świeżym powietrzu. Można przykładowo skoncentrować się na regenerującym lewitowaniu (o czym pisałem tutaj). Dobrym pomysłem zaczerpniętym z Indii może okazać się także Joga, będąca jednym z sześciu ortodoksyjnych systemów filozofii indyjskiej, zajmującym się związkiem ciała, umysłu, świadomości i ducha.Oto jak ćwiczy się ją w jej ojczyźnie:



Wszystkim zainteresowanym pogłębieniem wiedzy na ten temat polecam niezłą stronę internetową w języku polskim (joga-joga.pl).

niedziela, 2 maja 2010

Lewitacja

W Polsce długi majowy weekend, sielanka i spokój... Przerwa w pracy pozwala spędzić więcej czasu na wiosennym powietrzu. Długi spacer w lesie pomoże rozluźnić ciało i przewietrzyć skołatany codziennością umysł.

A gdyby tak jeszcze intensywniej wzmocnić relaksujące działanie majowego weekendu i oddać się choćby kilkunastominutowej lewitacji?

Zaprzeczenie grawitacji można podziwiać w Indiach w wielu miejscach. Wtajemniczona grupa yoginów, posiadająca tę unikalną umiejętność, dzieli się nią wyłącznie ze starannie wyselekcjonowaną grupą najzdolniejszych uczniów. Od czasu do czasu do grona wybrańców dostaje się również osoba spoza Indii. 

Dowodem niech będzie poniższy film:


Tajemna wiedza przekazywana z pokolenia na pokolenie budzi zastanowienie u racjonalnie myślących mieszkańców kuli ziemskiej i jednocześnie pogłębia wiarę w nadprzyrodzone umiejętności u tych, którym wystarczy obejrzeć spektakl lewitacyjny.

Być może i Ty masz potencjał lub wyjątkowo silną wolę, aby lewitować?

Jeśli tak, zaopatrz się w spawarkę, kilka metrów wyszukanego materiału na Twoją przyszłą szatę i obejrzyj instruktażowy film klikając tutaj.