Po długim locie z Europy nie dane mi było dzisiaj wypocząć. Pogodziwszy się z niedoborem snu, udałem się na rodzinny spacer o 6:00 rano (najlepszy moment dnia o tej porze roku). Sąsiad o metalicznie brzmiącym imieniu Czandan własnie wracał zziajany po partii tenisa:
- Dawnośmy się nie widzieli... zacząłem rozmowę.
- Faktycznie, przenieśliśmy się do miasta - syn ma bliżej do szkoły.
Szybko przypomniałem sobie, że parę miesięcy wcześniej rozmawialiśmy o zbliżającej się maturze chłopaka.
- To co, wysyłasz go na studia do Stanów czy Wielkiej Brytanii? - zapytałem, nawiązując do indyjskiej tradycji edukowania synów i córek w odległych krajach.
- Ależ skąd! Syn chce zostać inżynierem. To się studiuje na miejscu!
- ???
- Tak, tak... mamy już tylu profesorów, którzy wykładali na najlepszych uczelniach na świecie, że nie ma potrzeby wysyłać dzieci za granicę. Wystarczy dobry instytut w kraju. Tylko piekielnie ciężko się tam dostać. Dlatego mieszkamy niedaleko szkoły, żeby nie marnować czasu na dojazdy. Musi zdać! Jeśli się nie uda, w najgorszym wypadku pojedzie za granicę.
- Aha... no to powodzenia! - wydusiłem z siebie krótko.
Rolls Royce właśnie podpisał z indyjską firmą Tata Consultancy Services* umowę na utworzenie w Bangalore centrum usług inżynieryjnych. Brytyjski potentat chce w ten sposób usprawnić proces projektowania i tworzenia swoich produktów.
Syn Chandana raczej nie będzie miał problemów z pracą po studiach.
*O początkach koncernu Tata, do którego także należy TCS, pisałem tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz