czwartek, 13 maja 2010

Rozkojarzenie czy koncentracja?

Zanim wybrałem się kilka tygodni temu do Chin, kolega z Indii poprosił mnie o odebranie telefonu komórkowego, który zostawił w hotelu. Zdarza się...

Wczoraj, jadąc na lotnisko w Bombaju, odebrałem telefon od innego kolegi, który prosił mnie o odbiór laptopa z lotniskowego biura rzeczy znalezionych. Zostawił swój komputer na lotnisku i odleciał do Bangalore... Zdarza się.

Kilka tygodni temu usłyszałem historię pewnego medyka z Kalkuty (ożenionego z Polką), który nie został wpuszczony na pokład samolotu odlatującego do Europy, ponieważ nie dopełnił jakichś tam formalności wizowych. Ponieważ odlot został zablokowany, postanowił rozwiązać sprawę natychmiast, odstawiając żonę wraz z dziećmi do pierwszego napotkanego hotelu. Zestresowany pognał dalej na miasto, załatwiać formalności pozwalające na odlot. Udało się! Papierek z pieczątką miał już w ręku... Kiedy przyszedł czas na odbiór rodziny pozostawionej samotnie w obcym mieście, uświadomił sobie, że zapomniał w którym to hotelu zostawił najbliższych. Ponieważ działo się to w czasach, kiedy komórki jeszcze nie funkcjonowały, spędził kilka godzin w taksówce na poszukiwaniu hotelu, którego nazwy nie zdołał spamiętać. Na szczęście wrył mu się w pamięć kolor fasady, która w końcu ukazała się jego zmęczonym oczętom. Zdarza się???

Przykłady rozkojarzenia w Indiach mógłbym przytaczać bez końca. Nic nie zmieni jednak faktu, że dwa dni temu mistrzem świata w szachach został Viswanathan Anand - obywatel Indii. Trudno kolektywnie posądzić go o rozkojarzenie, tym bardziej, że obronił tytuł!

Brak komentarzy: