sobota, 3 lipca 2010

Wypadki w budownictwie

Jedna z osób, które poznałem dzięki tworzeniu tego bloga, wybiera się do Indii, aby popracować w branży budowlanej.

Praca na budowie to jeden z mniej bezpiecznych sposobów zarabiania pieniędzy. Dotyczy to bez wyjątku wszystkich krajów. To, ile wypadków ma faktycznie miejsce, wiąże się ze stopniem skomplikowania projektu, standardami bezpieczeństwa i ich przestrzeganiem lub też nie. Oto przykład z Nowego Jorku:



Infrastruktura w Indiach nie nadąża za błyskawicznym rozwojem gospodarczym. Sprzedaż samochodów rośnie w nieznanym na kontynencie europejskim tempie, co w rezultacie generuje problemy z dojazdem do pracy z powodu gigantycznych korków. Podobnie sprawy mają się na innych obszarach związanych z infrastrukturą.

Każdy, kto otarł się o pracę w projektach, zna doskonale "magiczny" trójkąt: time, cost & quality - czyli relację między czasem, kosztami i jakością projektu. Indie mają wielu fachowców, którzy pracowali na budowach na całym świecie. Problem w tym, że terminy uciekają, a nie zawsze starcza czasu na zadbanie o wszystkie aspekty bezpieczeństwa. Być może brakuje też odpowiedniej egzekucji przepisów?

Podczas naszego półtorarocznego pobytu w Bangalore gazety regularnie opisywały kolejne śmiertelne wypadki w trakcie budowy metra. Do dzisiaj zginęło tam już kilkudziesięciu ludzi, mimo iż pierwsza linia jeszcze nawet nie ruszyła z przewozem pasażerów. Pod koniec czerwca na lotnisku w Chennai zawalił się dźwig, który pochłonął kolejną ofiarę. Najbardziej spektakularnym wypadkiem udokumentowanym na taśmie filmowej był ten z Delhi, kiedy to przęsło metra pociągnęło za sobą kilka dźwigów. Popatrzcie:




Trzymam kciuki za budowlańców z Indii, a także jednego z czytelników tego bloga, który niedługo do nich dołączy.

Nota bene, infrastruktura w Indiach rośnie bez chwili wytchnienia. New Delhi świętuje dziś otwarcie nowoczesnego terminalu lotniczego, który może obsługiwać do 34 mln pasażerów rocznie.

Brak komentarzy: